"Szczyt bezczelności", "tchórz". Burza po briefingu Tuska
– Nie może być wątpliwości, że osoby, które decydują o sytuacji prawnej żołnierzy, muszą być absolutnie bez zarzutu i współpracować z państwem na rzecz wsparcia żołnierzy wtedy, kiedy żołnierze bronią granicy. Na wniosek ministra sprawiedliwości podjąłem decyzję o odwołaniu prokuratora Tomasza Janeczka, zastępcy PG odpowiedzialnego za prokuraturę wojskową. To odwołanie wymaga zgody prezydenta. Jeszcze dziś prześlę stosowne pismo – zapowiedział premier Donald Tusk. Przypomnijmy, że prok. Janeczek zapewnia, iż o sprawie dowiedział się z mediów, ponieważ po przejęciu Prokuratury Krajowej przez ludzi Adama Bodnara został odcięty od informacji.
Ponadto minister obrony Władysław Kosiniak-Kamysz został zobowiązany do przygotowania zmian w prawie, a Dariusz Korneluk, którego prawo do pełnienia funkcji Prokuratora Krajowego jest podważane przez wielu ekspertów, ma objąć postępowania ws. żołnierzy osobistym nadzorem.
Fala oburzenia i krytyki
Po oświadczeniu Tuska w sieci zawrzało. "Szczyt bezczelności. To Tusk z Bodnarem, Kosiniakiem-Kamyszem oraz Tomczykiem są odpowiedzialni za zatrzymanie i oskarżenie żołnierzy broniących granic. Próba przerzucenia odpowiedzialności za to co się stało na prok. Janeczka, który został pozbawiony kompetencji przez neoprokuratora krajowego Korneluka to farsa. To rzeczniczka Korneluka wczoraj mówiła, że polscy żołnierze 'narazili migrantów'. Przeproście żołnierzy i funkcjonariuszy!" – grzmi szef klubu PiS Mariusz Błaszczak.
"Głowy nie poleciały. Tusk słaby jak barszcz. Żołnierze nadal z zarzutami!" – zauważa z kolei były wiceszef MSWiA, poseł Maciej Wąsik.
"Gdyby Donald Tusk miał honor dziś za skucie przez jego ekipę polskich żołnierzy kajdankami podałby się do dymisji. Ale Tusk nie tylko nie ma honoru, ale także i nie ma zwykłej przyzwoitości. Manipuluje, kłamie i ukrywa fakty przed Polakami szukając rozpaczliwie kozła ofiarnego. Tchórz" – ocenia poseł SP Janusz Kowalski.
Mec. Bartosz Lewandowski stwierdza, że postawa premiera jest żenująca. "Rząd znalazł sobie kozła ofiarnego, który o sprawie dowiedział się pod koniec kwietnia (już po zatrzymaniu i zarzutach), a 22.04 stracił nadzór nad departamentem. Jedyną jego przewiną jest to, że napisał „zgoda” na dokumencie wniosku o nadzór służbowy 6.05. Serdecznie gratuluję pomysłu agencji PR, która za tym stoi" – komentuje ironicznie.
Dziennikarz "Do Rzeczy" Cezary Gmyz wskazuje: "Próba odwołania prokuratura Tomasza Janeczka to wyjątkowe wręcz draństwo, by nie powiedzieć mocniej".